Dieta kontra świąteczna uczta

Przed nami wyjątkowy czas. Święta Bożego Narodzenia kojarzą nam się z magicznymi chwilami – rodzinne spotkania przeciągają się do późnej nocy, a prezenty dodatkowo umilają nam zimowe mrozy. Jest jednak jeden nieodłączny element tych uroczystości, który z pewnością już teraz stresuje osoby dbające o linię – świąteczne przysmaki. Przepyszne dania kuszą, a tradycja, obligująca nas do spróbowania wszystkich dwunastu potraw, jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Najczęściej poddajemy się i po świętach ze wstydem wchodzimy na wagę, by zaraz potem zapisać się na dodatkowe zajęcia fitness. Możemy jednak uniknąć rozczarowań – wystarczy, że zastosujemy się do kilku porad, które uratują naszą sylwetkę w tym wyjątkowym okresie.

 

Świąteczny odpoczynek

Nawet jeżeli na co dzień prowadzimy aktywny tryb życia, Święta Bożego Narodzenia oznaczają najczęściej przynajmniej kilkudniową rozłąkę z salą treningową lub parkowymi alejkami. W połączeniu z obfitymi posiłkami, takie krótkotrwałe odwieszenie butów na kołek może dać katastrofalne rezultaty. Jak najlepiej chronić się przed zbędnymi kilogramami? Spróbujmy nie zmieniać żadnych z naszych codziennych przyzwyczajeń. Nawet w natłoku świątecznych obowiązków znajdziemy przecież chwilę na poranną przebieżkę, a posiłki możemy planować tak, by tylko minimalnie przekroczyć normę. Jeżeli nasza rodzina nie jest jednak wyrozumiała, a babcia przekonuje, że w odchudzaniu nie ma nic zdrowego, warto posłużyć się kilkoma technikami, które pozwolą nam nasycić organizm, a jednocześnie nie przytyć.

Czego unikać?

Świąteczne potrawy są przepyszne, ale jednocześnie zabójcze dla naszej sylwetki. Przede wszystkim starajmy się unikać znacznych ilości tłuszczu. Lepiej przekonać domowników do tego, że duszony lub gotowany karp jest znacznie lepszym rozwiązaniem, niż ryba smażona w panierce na głębokim oleju. Postarajmy się także wyeliminować z wigilijnego jadłospisu majonez i ciężkie sosy – można je w łatwy sposób zastąpić lżejszymi wariantami. Podziękuje nam za to nie tylko nasza waga, ale także układy krążenia najbliższych (zwłaszcza, jeżeli mają problemy z cholesterolem).

Zachowaj umiar

Tradycja zobowiązuje. Jeżeli babcia nie chce odpuścić i powołuje się na najwyższe wartości, możemy sobie pozwolić na spróbowanie wszystkich smakołyków. Grunt to zachowanie umiaru. Zmniejszmy porcje i delektujmy się zaletami rodzimej kuchni. W razie możliwości możemy także spróbować przeliczyć kalorie i makroskładniki – w tym celu okażą się przydatne aplikacje oferujące intuicyjne kalkulatory kalorii.

Jedz powoli

Ważne jest nie tylko to, co jemy, ale także to, jak jemy. Im dłużej spożywamy daną potrawę, tym większą mamy kontrolę nad tym, ile zjedliśmy. Dzieje się tak, ponieważ nasz mózg z pewnym opóźnieniem rejestruje ilość pokarmu, która właśnie trafiła do żołądka. Szybkie wrzucanie w siebie kolejnych porcji to najlepsza droga do pojawienia się zbędnych pokładów tłuszczu. Wolno przeżuwajmy i kontrolujmy ilość kalorii, które przyswoiliśmy.

Więcej posiłków, mniejsze porcje

Ta zasada obowiązuje zawsze, także za świątecznym stołem. Częstsze jedzenie pozwoli nam przyspieszyć przemianę materii, a ta bezpośrednio przełoży się na lepsze trawienie. Dzięki temu unikniemy także przypadłości, które towarzyszą hucznym ucztom. Nie chcemy przecież, aby magię świąt zepsuły nam wzdęcia, zgaga lub ból wątroby.

Uzupełniaj płyny

Dla właściwej przemiany materii kluczowe okaże się optymalne nawadnianie naszego organizmu. Wybierajmy wodę i herbatę, unikajmy natomiast sztucznie słodzonych napojów i kompotów. Być może są pyszne, ale potrafią także porządnie zaszkodzić naszej sylwetce.

Uwaga z ciastem

Czym byłyby święta bez tradycyjnych wypieków? Wszyscy je uwielbiamy. Najczęściej leżą, kuszą i tylko czekają, aż ktoś po nie sięgnie. Nie musimy w pełni rezygnować z tego smakołyku. Najważniejszy po raz kolejny okaże się umiar i… dobra taktyka. Domowe wypieki powinny być deserem, spożywanym tuż po posiłku, a nie snackiem, po który sięgamy wtedy, kiedy nabieramy na niego ochotę.